nikt nie przypuszczał, iż zwykła chęć miłości przerodzi się w coś tak chorego i nieokiełznanego, że niemalże dzikiego.
- Alastorze! Błagam, nie!
wrzask rozpaczy opuścił usta króla.
ciach.
Ah. . Już. . po wszystkim.
kawałki mięsa, które walały się na ziemi... nogi, ręce, dłonie - które utraciły swoich właścicieli już dawno temu.. a może i nie?
cóż.
tak czy siak, muszą przywitać nowych kolegów!
ramię, biodra Lucyfera były umazane cudowną, krwistą wiązanką kwiatów. bowiem masa krwawych kwieci ulatywała z ciałka króla o młodocianym wyglądzie. Po obydwóch stronach jego ciała, spoczywały ze spokojem... części, które parę minut temu jeszcze należały do Lucyfera. ostrożnie, zaczął obracać głowę.
kość, którą miał przed twarzą. pochodziła z ręki, którą utracił.
wrzask, zgrzyt i płacz.