W tym fanfiku śledzimy historię Sonica i Shadowa w emocjonalnym, dramatycznym i czasem niebezpiecznym świecie. Sonic wielokrotnie stawia siebie na szali, aby chronić Shadowa, a ich relacja przechodzi przez próby, konflikt, stratę i traumę. Od pierwszego poświęcenia, przez momenty gniewu i rozpacz Shadowa, aż po ożywienie Sonica, powolne odbudowywanie zaufania, kłótnie i wreszcie rozwój ich uczucia - historia pokazuje, jak silna może być więź między dwiema wyjątkowymi osobami.
UWAGA!
Fanfik powstał z pomocą ChatuGPT. Wszystkie pomysły, emocje, sceny i rozbudowywanie rozdziałów należało do mnie, a on rozpisywał i wymyślał nazwy.
Nie jest to wzięta historia z chatu tylko wspólna praca. Każdy szczegół dopracowywaliśmy, a łącznie pracy wyszło po pare/paręnaście godzin.
Mam nadzieję, że spodoba się Wam ten ff, ponieważ jest pierwszym, który robiłam z Chatem GPT. Było sporo roboty, więc zachęcam do czytania! Dzieje się już wszystko od samego początku!
W fanfiku:
- problemy psychiczne
- sonadow
- pewnie błędy
- sceny drastyczne, mniej więcej; krew, ostrza.
- Obsesja
- Powtarzanie się fragmentów, tematów
Jeżeli lubisz landrynę (Amy), może ci się nie spodobać koniec. Początek normalny.
Zachęcam do przeczytania. Jeżeli wam się nie podoba to proszę o taką opinie. Sama oceniam 5-6/10. Więc jeśli nie jest to w twoim stylu, proszę napisz to. Chce wiedzieć czy to niewypał czy może ktoś jednak to polubił. Nie jestem zła na osoby, które są szczere!
- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hipnotyzujące.
- Ty tego nie czujesz? Mój zapach na ciebie nie działa? Nie masz wrażenia słabości, przekonania, że musisz być przy mnie?
Odsunąłem się, uświadamiając sobie, że wciąż zaciskam dłonie na jej kruchych ramionach. Była wychudzona, sweter wisiał na niej jak na wieszaku. Bałem się pofolgować własnym emocjom w obawie, by nie zrobić jej krzywdy - tak nie powinno być. Wilk powinien być silny.
- Gdy spotykasz Mate, doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
Dziewczyna odsunęła się ode mnie jeszcze o kilka kroków. Ciężko usiadła na kanapie, którą wcześniej to ja miałem nieprzyjemność zajmować i objęła się ramionami. Dlaczego wydawała się przy tym taka załamana?
W końcu ku mojemu wielkiemu zdziwieniu parsknęła krótkim, trochę histerycznym śmiechem.
Parsknęła śmiechem!
- Bardzo ci współczuję - rzuciła. - Ty chyba naprawdę nie wiesz kim jestem.