•UKOŃCZONE•
W tak późnych godzinach odgłos tłuczonego talerza rozbrzmiał w całej rezydencji. Gdyby Bruce cię nie przyjął, pomyślałby, że to intruz. Wstał z kanapy z westchnieniem i udał się do kuchni, gdzie kłóciłaś się z Jasonem.
To ty to zrobiłeś, on to rozumie, pracując dla Jokera w tak młodym wieku... to nie może dobrze wpływać na umysł dziecka. Joker miał niewolników, a nie pracowników, nawet Harley już go opuściła - Bruce pracuje z nią. Ale cholera, zapomniał, jak lekkomyślny był Jason jako dziecko, dopóki nie pojawiłeś się w jego życiu.
„Dzieciaku, uspokój się, wiem... „- Jason starał się brzmieć jak najbardziej spokojnie, lubił dzieci... ale miał też temperament. Musiał przypomnieć sobie, jak się czuł jako dziecko, przez co możesz przechodzić, będąc wrzuconym do środowiska, w którym nie czujesz się całkowicie zagrożony 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu.
Ale Szyler mu przerwała, szydząc i krzyżując ręce - „Zamknij się! Nie lituj się nade mną!".
Bruce w końcu się zmęczył, odepchnął się od framugi drzwi i bez wysiłku podniósł cię na ramię. Czasami było to komiczne, jak głupio chaotyczna była ta rodzina, odchodząc od Jasona i mijając Dicka i Tima na kanapie w kierunku drzwi.
Alfred oczywiście nawet nie mrugnął okiem, w końcu nie była to najdziwniejsza rzecz, jaka wydarzyła się w rezydencji. A Bruce był więcej niż przygotowany, aby zachować spokój w obliczu rozdrażnionego dziecka.
„Jedziemy na przejażdżkę".
8 w #fanfiction (18.09)
1 w #marzenia (24.09)
4 w #fanfiction (25.09)
3 w #fanfiction (11.11)
2 w #fanfiction (13.11)
1 w #fanfiction (5.12)
- To nie jest mój świat - odparła dziewczyna zarzucając na głowę kaptur od bluzy tak, że idealnie zakrywał jej oświetloną, do tej pory jedynie przez światła ulicznych latarni twarz, tlących się na brzydki żółtawy odcień. - Jesteś całkowicie inny, otaczasz się głównie ludźmi, z którymi pracujesz i to pożera większość Twojego cennego czasu. Widać, że Ci zależy, więc czemu miałoby rozpraszać Cię coś innego? - Wsunęła zmarznięte dłonie do kieszeni. Nie wiedzieć skąd pojawiło się w niej poczucie winy. Tylko dlaczego? Po co miałaby żałować znajomości z człowiekiem, który mógłby zmienić jej życie na lepsze?
Będąc kimś ,,zwykłym'' ciężko jest uwierzyć, że byłby choć cień szansy na wprowadzenie czegoś wyjątkowego do życia osoby zajmującej się czymś tak niezwykłym. Przeciętność prowadzi do zagubienia, lęku, obawy przed tym, że nikt nie byłby w stanie spojrzeć na nas tak jak my widzimy innych.