Vinnie
Pamiętam ten dzień, jakby był wczoraj. Słońce paliło mnie w kark, a piach na placu zabaw parzył moje stopy. Nala stała naprzeciwko, ręce zaciśnięte w pięści, oczy błyszczące złością, jakby cały świat był przeciwko mnie. Mały kamień, który trzymała, poleciał w moją stronę i trafił mnie w ramię.
Nie bolało tak bardzo, jak jej gniew. Stałem tam, zaskoczony i wściekły jednocześnie, patrząc na nią, jakby była wściekłym żywiołem, którego nie dało się powstrzymać. I wtedy, zamiast się odsunąć, uśmiechnąłem się. Niewiele osób wiedziało, że uwielbiam, gdy Nala wchodzi na mnie w emocje, nawet jeśli to oznaczało kamień.
To był początek wszystkiego...naszej wojny, naszych bitew i tej dziwnej, nieokiełznanej więzi, która trzymała nas razem, nawet gdy świat wydawał się sprzeciwiać. Tam, na placu zabaw, po raz pierwszy poczułem, że z nią zawsze będzie inaczej, że nigdy nie będzie nudno.
Nala
Pamiętam, jak wtedy się wkurzyłam. Plac zabaw był pełen dziecięcego wrzasku i słońce paliło mi twarz, ale to nie miało znaczenia. Vinnie stał przede mną i uśmiechał się w taki sposób, jakby wszystko, co mówił, było zabawne. Mnie nie było wcale do śmiechu. „Nie dasz rady tego zrobić, Nala, za słaba jesteś" - powiedział, a jego głos był lekko drwiący.
Nie chodziło tylko o słowa. Chodziło o ton, o pewność siebie, która zawsze mnie irytowała. Chciałam mu pokazać, że się myli. Chciałam, żeby poczuł choć trochę mojego gniewu, mojego ognia. Złapałam pierwszy lepszy kamień, który znalazłam przy piaskownicy, i... poleciał w jego stronę.
Chociaż później poczułam wyrzuty sumienia, w tamtej chwili nie mogłam powstrzymać wściekłości. Vinnie zawsze miał w sobie coś, co wyciągało ze mnie wszystko, radość, frustrację, złość i podziw zarazem. I wtedy, stojąc tam, patrząc na niego z odległości kilku metrów, poczułam coś dziwnego, że to właś