Noc na bloku operacyjnym. „Zgon książkowy", idealnie równy zapis, a jednak... kropla w kroplówce biegnie za szybko, bandaż zawinięty nie tą ręką, kamera mruga „martwymi minutami".
Iga, pielęgniarka koordynująca, zaczyna liczyć to, czego nikt nie chce liczyć: cztery znikające minuty, wejścia „na jej login", aneks o „zgodzie domyślnej" i „per proxy". Za szybą odbija się wciąż to samo: biel, która powinna być niewinna, a jednak brudzi.
„Sala nr. 13" to thriller medyczny o cienkiej granicy między ratowaniem a racjonalizowaniem zła. O call-center, które uczy skryptów empatii, o nowych ochroniarzach z bardzo starymi nawykami i o pośredniku, który składa ludzi w „zgodności" lepiej niż w zdaniach.
W centrum stoi Iga - uważna, uparta i coraz bardziej samotna - oraz jej przeciwnik: Niewiadomski, charyzmatyczny mistrz liczb i uspokajających sentencji („w ujęciu populacyjnym ratujemy więcej"). Kiedy pojawia się karta „Biała Sala 13", a kolejne „okna czterech minut" zamykają się bez świadków, Iga decyduje się złamać jedną procedurę, aby ocalić sens wszystkich pozostałych.
Realizm bez wykładów: respirator, windy serwisowe, łańcuch chłodniczy, VMS, SG - ale zawsze „przez ręce bohaterów". Dialogi na myślnikach, tempo jak oddech: wdech-wydech-pauza.
To opowieść o zgodzie, która musi mieć słowa, nie tylko czas. I o przysiędze, którą składa się do kamery, gdy biel przestaje być tłem.
„Married at first sight" to odważny eksperyment społeczny, w którym dwóch singli poszukujących drugiej połówki przyjmuje nietypowe wyzwanie: zgadza się wziąć ślub z zupełnie obcą osobą przy pierwszym spotkaniu. Przyszli małżonkowie pierwszy raz spotkają się dopiero na ślubnym kobiercu.
Po pewnym okresie czasu para stanie przed decyzją: dalsze wspólne życie, czy rozwód?