[...] Ptak spowity płomieniami zleciał na Ziemię tylko dwa razy. Za pierwszym razem wybił prastare stwory, przypominające ogromne gady i zostawił po sobie jałową ziemię oraz osmalone szczątki zwierząt. Jednak, mimo tak ogromnej skali zniszczeń, życie pozostało. Głęboko pod powierzchnią ziemi, gdzie promienie słońca nigdy nie dotarły, i nigdy nie dotrą, skryły się liczne gryzonie i inne już dawno wymarłe istoty.
Gdy świat ożył, minęło wiele lat dopóki ptak wrócił ponownie. Planeta był już wtedy zaludniona przez ludzi i powoli niszczona. Zimne budowle z metalu sięgały chmur, a zdradzieckie tunele wiły się pod kamienistą powierzchnią ziemi. I drugim razem, mimo wielu szkód i śmierci, życie pozostało; nieliczne istoty o wielkim sprycie i harcie ducha oraz ludzie.
Ci drudzy trzymają się zniszczonych miast jak potwory mrozu i cienia. Boją się z nich wypełznąć obawiając się tego, co żyje poza nimi. Spokojne, szczęśliwe życie stało się dla nich jedynie wzmianką w dawnych legendach i opowieściach.
Powiada się, choć od Drugiej Apokalipsy jest to temat tabu, że Feniks przyleci po raz trzeci i dokończy to, co rozpoczął stulecia temu. [...]