Nocne harce Stilesa i Lydii

-Co ci strzeliło przychodzić tutaj tak późno w nocy.-odezwała się rudowłosa idąca za nim.
Była zimna noc. Ciemne chmury przysłoniły księżyc, ale wciąż można było dostrzec jego blask.
-Nie musiałaś ze mną iść.-odezwał się po krótkiej ciszy-Umiem o siebie zadbać.
Dziewczyna prychnęła, ale dalej szła za nim. Teraz to oni sami pakują się w kłopoty i to kilka dni przed Halloween.
Pod ich butami łamały się liście, które spadły z drzewa. W oddali dało się usłyszeć pohukiwanie sowy.
-Racja, ale nie mogłam cię puścić samego.-powiedziała śmiejąc się pod nosem- Jeszcze wpadłbyś do jakiegoś dołu i nie mógł wyjść.
Stiles zwolnił kroku by zrównać się ze swoją przyjaciółką.
Miała na sobie niebieskie jeans, które były potargane w niektórych. Jej pomarszczona, fioletową bluzkę z krótkim rękawkiem przysłaniała skórzana kurtka. Jednak największą uwagę chłopaka przykuły jej buty. Spodziewał się, że będą to obcasy, jednak miała na sobie czarne adidasy.
-Świat oszalał Lydia Martin i adidasy.-kręcił z niedowierzaniem głową.