Sama. Sama w czterech, białych ścianach. Po prawej łóżko, po lewej krzesło i stół, a na wprost duże, zakratowane okno. Nie mogę go otworzyć. Mój terapeuta mówi, że to konieczne dla mojego zdrowia. Całymi dniami i nocami, siedzę w tym pokoiku. Sama. Czasami przyjdzie pan Robert, z jedzeniem i dobrymi gadkami. To przykre. To wszystko jest takie niefortunne.
Pewna pani, która pomaga panu Robertowi, przyszła do mojego pokoiku. Patrzyła się w moje oczy. Nie mogłam tego zrozumieć. Nikt mi się nie patrzył nigdy w oczy.
- Dlaczego? - szepnęłam, siedząc na podłodze i patrząc się tempo w kobietę z ciepłym uśmiechem.
- Słucham? - spytała, przechylając lekko swoją głowę ku prawemu ramieniu. Ta kobieta z ciepłym uśmiechem, była piękna. Piegowata cera, rude włosy, duże zielone oczy, a jej usta były czerwone, tak jak skórka dojrzałego jabłka.
- Dlaczego patrzysz mi się w oczy? Nie boisz się? - spytałam, nie odrywając od pięknej pani wzroku. Chyba się zdziwiła, bo uniosła brwi ku górze, lecz szybko wróciła ze swoim pięknym uśmiechem.
- Ciebie? Takiej ślicznej dziewczynki? Nigdy. - powiedziała, uśmiechając się szeroko.
"I tak to się zaczęło"
Nazwa tytułu od mojego kochanego grzyba 💗
Nam Gyu od naprawdę długiego czasu czuje coś do swego przyjaciela, Thanosa.
On absolutnie tego nie zauważa.. Nie docenia jego starań i wogole nie przejmuje się jakimkolwiek zapadnieciem w ich relacji.
Aż nagle.. Obydwoje trafili do okrutnej gry, z której nie ma możliwości wydostania się. Czy Nam Gyu, główny bohater przelamie się z wyznaniem uczuć..?
Zachecam ludzi o mocnych nerwach do czytania mojego autorstwa opowiadania! Będą sceny, nie dozwolone dla każdego, czyli coś typu 🔞, opisy śmierci danej osoby i wiele wiele więcej. Nie zachecam każdego, nikogo nie zmuszam do czytania tej historii. Jednak osoby które chętnie się zaangażują w czytanie, zapraszam! Rozdziały będą pojawiały się bardzo różnie.