Trzasnąłem drzwiami i wyszedłem. Nie mogłem dalej słuchać tych kłamstw. Nie z jej ust... Zatrzymałem się dopiero pod drzwiami jego domu, oparłem się o nie rękoma i po chwili mocno w nie uderzyłem. Następnie jeszcze raz i jeszcze. Nigdy chyba jeszcze nie byłem taki wściekły. Najchętniej bym teraz poszedł do tego dupka i mu porządnie dowalił, jednak to by zraniło uczucia Hope, chłopaków no i przede wszystkim Diany... Nic nie mogę poradzić że mimo wszystko ją kocham. Pamiętam jej każde czułe słowo, sposób w jaki się uśmiechała gdy była szczęśliwa, jej zapach , głos... wszystko! Wszystko doprowadzało mnie do szału, a od dzisiaj miałem to stracić. I kurwa. Nie wyobrażam sobie przeżyć bez niej i patrzeć jak moje miejsce zajmuje ktoś inny. Po co pozwalałem jej się oddać?! Od jakiegoś czasu to czułem, wycofywała się, dziwnie reagowała na mój dotyk i próbowała się odseparować od wszystkiego. Miałem tego dosyć, ale jej nie. Nie potrafiłem jej zostawić. Po prostu nie mogłem. Dwadzieścia minut później stałem już pod ich mieszkaniem. Zapukałem. Cisza. Powoli nacisnąłem na klamkę, wziąłem głęboki oddech i szerzej otworzyłem drzwi. W środku nie było nikogo. Na stole leżała kartka, którą chwyciłem i od razu przeczytałem. "...wyjeżdżam." - dokończyłem. Mój świat się zawalił. _______________________________________________ Dowiesz się więcej, czytając "i'm not a criminal, baby". _______________________________________________ HEEEEJOOO!!! Misie, ptysie, gumisie, robaczki, directionerki! Oto naz pierwsz blog, pierwszy rozdział i początek czegoś, co mamy nadzieję się wam wszystkim spodoba. Jesteśmy (nie)typowymi zwariowanymi nastolatkami, przyjaciółkami, z dość ciekawymi zainteresowaniami. Zapraszamy!
8 parts