Płacz mamy, zwątpienie, cierpienie, byłam zmieszana. Ciągle pytania: dlaczego? dlaczego mi nie powiedziałaś? Powiedziała, że musimy coś z tym zrobić, że nie pozwoli mi zrobić krzywdy, obydwie płakałyśmy. Wcześniej byłyśmy sobie obce. Mimo, że protestowałam poszłyśmy na policje, złożyłam zeznania.
Jak łatwo się domyślić, taka postawa nie była pochwalana w tym gronie. Została mi przylepiona naklejka "frajer" i zaczęłam być potępiana w szkole jeszcze bardziej a wizyty moich "przyjaciół" w szkole były coraz częstsze. Został zamontowany w szkole domofon aby temu zapobiec. Nic to nie dało. Doszło do tego, że kilku policjantów musiało mnie odstawiać do domu, oczywiście nie w mundurach, nie za rączkę tylko incognito kilka kroków za mną. Wchodzili również na klatkę, kilka pięter wyżej. Zaczęłam dostawać groźby smsem, przez internet, GG. Byłam wrakiem człowieka.
Okazało się, iż Monika nie była typową blokerką z biednej dzielnicy, jej tata miał udziały pod ziemie z galerii handlowej, ściągnęli Panią adwokat z Warszawy, być może przekupili Panią Sędzię, bo wszystko było za tym żebym wygrała sprawę, przegrałam.
Musiałam chodzić lata do psychologa, który nic nie dał. Problemy poszły jak lawina, ta lawina trwała kilka lat i trwa do dziś. Napiszę wam o tym w następnym poście, jeśli będzie ktoś chciał.All Rights Reserved