Błyski fleszy. Ciągi liter przesuwające się wzdłuż mojego widoku. Wciąż mącąc mi w głowie. Gdy tylko próbowałem się na którychkolwiek skupić, rozpływały się i zamieniały w fotografie. Krążyły wokół mojej głowy, powoli mknęły, zostawiając za sobą ciemne smugi. Wystrzał z pistoletu, krew rozbryzgująca się na ścianie. Szmaragdowe oczy ukrywające się za ciemnymi okularami. Ostrość znowu zaczęła zanikać. Nic nie czułem. Nie widziałem. Lecz wciąż pamiętałem. Pamiętałem o nim.