Taemin wbił wzrok w zielono-błękitną przestrzeń przed sobą. Zdążyli przejść spory kawałek, bo najwyraźniej dotarli na skraj parku, rejon dotąd młodszemu nie znany. Chłopak poczuł jak, wcześniej zagubiony pośród filarów drzew, wiatr rozwiewa jego włosy, wreszcie wolny i niczym nieskrępowany, hasając po rozległej i opustoszałej polanie. Urzekająca cisza zaległa na tym zapomnianym przez świat terenie. Zdawało się, jakby jedynie wiatr i stojące pośrodku polany, stare i skrzypiące drzewo, byli mieszkańcami owego miejsca. Ta wietrzna polana zdawała się być idealnym miejscem dla ich dwójki. Z dala od ludzi, od ich słów i spojrzeń. Prywatny, mały świat.Toate drepturile rezervate
1 capitol