Kołyszę się w rytm muzyki cicho podśpiewując. Kręcę się w kółko na środku parku... Jest piękny, letni dzień i nie nazywałabym się Łucja, gdybym nie zaczęła zachowywać się jak wariatka. Dochodzę do wielkiej fontanny, którą ubrałam sobie za cel. Spojrzałam na ogromną ilość monet znajdującą się na dnie. Mimowolnie na moje usta wkrada się smutny uśmiech. W wyobraźni powstają obrazy rodzin przybyłych tu razem z dziećmi, które wzbogacają wodę o jeszcze kilka pieniążków z nadzieją, że jeszcze tu kiedyś wrócą. Skoro oni mogą to dlaczego ja bym nie mogła? I mój wcześniej czule ucałowany grosik ląduje na dnie wśród swoich bliźniaków. Ja także mam taką małą nadzieję, że jeszcze tu kiedyś wrócę. Wiecie jak to jest mieć tą świadomość, że widzi się to wszystko po raz ostatni? Że wszystko co znasz od najmłodszych lat tak nagle zostawiasz? Nie? Bo ja tak.