Błyski fleszy oślepiały, jednak nie przeszkadzało mi to. To był wielki dzień. Mojemu wierzchowcowi również udzielił się ten nastrój i stał z wysoko uniesioną głową, dumnie prezentując wielkim wieniec z czerwonych róż. - Od dzisiaj to twój koń - szepnęła mi na ucho Charlotte, kiedy pozowałam do chyba już setnego zdjęcia. Popatrzyłam na nią szeroko otwartymi oczami, na co lekko się zaśmiała. - Zasłużyłaś. #50 🏅"konie"