Tydzień przed wyjazdem już zaczęłam się szykować, nie mogłam się doczekać. pakowanie pisanie i w ogóle omówiłam się z koleżanka jak siedzimy , ale nadal trzeba czekać. Chłopak który mi się podoba powiedział że mnie nauczy jeździć na nartach. Wspaniale prawda? W końcu! czas wyjazdu spotkaliśmy się na zbiórce a pociąg mamy o 20.00. podroż zapowiada się ciekawie. Jedziemy do Zakopanego na ferie, należne do ozy to taka "społeczność" która spotyka się raz w tygodniu i gadamy o Religi. Ksiądz stwierdził że zabiera nas na wyjazd na narty. Bardzo chciałam pojechać nie tylko dla nart ,ale dla tych przygód. Jedziemy już nawet długo tylko szkoda ze w nocy bo na pewno są piękne widoki. Siedzę z moja przyjaciółka w przedziale i od czasu do czasu przychodzi Ksiądz zęby sprawdzi czy nie wyprawiamy jakiś głupot. Gadając z moja przyjaciółka Anką doszłyśmy do w niosko że jestem zakochana po uszy. Ona tez jest ale się nie do tego tak łatwo nie przyzna. Gramy w karty, tarzamy się po podłodze i jest bardzo fajnie aż do 01.00. dlaczego? Przyszedł taki chłopak Janek łazi za mną już od roku jest głupi i uparty. No nie przepadam za nim Anka chyba tez... Myślałam że to nigdy się nie zdarzy. Usiadł kolo mnie i chciała się przytulic odepchnęłam go bo nie jestem człowiekiem który lubi się przytulać. -KOCHAM CIE! - wydarł się na cały pociąg ten idiota. -no fajnie, ale ty w ogóle wiesz co to znaczy? - odpowiedziałam mu z irytacja w glosie. - tak wiem...yyy aa ee... to znaczy baaaardzo kogoś yyy lubić i ee ee zrobić dla niego wszystko. -ehhh...szkoda powietrza na tłumaczenie Ci czego czego nie chcesz zrozumieć. Bardzo mi przykro ale do ciebie nic nie czyje dla mnie jesteś TYLKO kolegą. Wiec bardzo cie proszę wyjdź i idź do swojego przedziału bo jestem zajęta. podszedł do mnie złapał za rękę i powiedział mi do ucha: