Prolog
- Nie powinnaś tego widzieć - odwracam się na te słowa i widzę mojego ojca stojącego w progu. - Nigdy nie powinnaś tego zobaczyć. Ale zobaczyłaś - zbliżył się do mnie o parę kroków. - Pewnie chcesz pójść z tym na policję, ale nie sądzę, że to zrobisz po tym, co teraz ja ci zrobię.
Złapał mnie za biodra i przewiesił sobie przez ramię. Po chwili zorientowałam się gdzie mnie niesie - do sypialni rodziców. O nie. Boże, co on mi chce zrobić?!
- Tato, gwałt to nie jest dobre rozwiązanie. Nic nie powiem tylko mnie puść, proszę - ledwo co udało mi się powiedzieć te słowa, tak głos mi drżał ze strachu.
- Zamknij się.
Zaczęłam się szamotać, ale nic mi to nie dało. Po chwili rzucił mnie na łóżko, przygwoździł kolanem i zaczął mi zdejmować bluzkę.
Jezusie, Maryjo, Aniele, Matko Bożenko, ktokolwiek, niech ktoś mnie wyciągnie z tego piekła!
Zabierał się do odpinania guzika w moich jeansach. Bluzka już dawno leżała na podłodze.
- Tato, przestań, proszę cię - wyszlochałam przez zaciśnięte zęby. Teraz znalazł się w takiej pozycji, że mogłam uciec. Powalić go i uciec.
Podniosłam kolano do góry i z całej siły walnęłam go w krocze. Zajęczał z bólu, więc wykorzystałam to i przywaliłam mu z liścia w twarz. Zatoczył się do tyłu, a ja uciekłam spod niego, zabrałam bluzkę z podłogi i wybiegłam z pokoju.
Leciałam jak oszalała po schodach, żeby jak najszybciej stąd uciec. Po drodze udało mi się ubrać bez zarycia twarzą w podłogę. Po sekundzie usłyszałam jak ojciec biegnie za mną po schodach. Przechodząc przez salon, zwaliłam wazon z kwiatami, spowalniając go trochę. Pobiegłam do swojego pokoju, zakładając, że drzwi frontowe są zamknięte. Wleciałam do pokoju i zamknęłam drzwi na kluczyk, ale wiedziałam, że długo nie wytrzyma. Otworzyłam okno, wyszłam przez nie i pobiegłam na południe osiedla, do lasu...All Rights Reserved