On: Miejący gdzieś zdanie innych. Jednak jest to chłopak, który ma marzenia. Chcący stworzyć własny zespół. Szukający kogoś, kto go będzie wspierał.
Jednak, dlaczego nie widzi, że wspiera go dziewczyna, której ciągle dogryza?
Ona: Dziewczyna, która bierze sobie zdanie innych do serca. Pomagająca nawet muszce. Samotna ze swoimi marzeniami, które chce spełnić w jak najlepszej formie. Gitara i śpiew, to coś co uwielbia, a dla relaksu, czasami taniec.
Dlaczego nie dostrzega, tego że osoba, która jej dokucza, to ktoś kto spełni najlepiej jej marzenia?
Tylko we dwoje, są w stanie spełnić obrany sobie kierunek, lecz czy uda im się to? Czy ciągłe przekomarzanie się, pozwoli na to tej dwójce?
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To twoje?- wskazał na laptop. Brunet kiwnął niepewnie głową. Czarnowłosy przez chwilę wpatrywał się w chłopca w oniemieniu. Laptop należał do niego. Laptop, z którego ktoś obrabował banki z kilkudziesięciu tysięcy dolarów, włamał się do bazy Tarczy i napisał obraźliwe maile do dyrektora największej organizacji antyprzestępczej na świecie, należał do czternastoletniego chłopca.
-Ukradłeś go- oznajmił bezceremonialnie milioner.
-Nie!- warknął natychmiast Peter. Tony zaśmiał się cynicznie, kręcąc głową.
-Pakuj się- rozkazał, odsuwając się od rzeczy chłopca.
-Niby dlaczego?- rzucił chłopiec, splatając ręce na klatce piersiowej. Tony wypuścił głośno powietrze.
-Pakuj się, albo to wszystko tu zostaje. Bo ty na pewno nie możesz tu zostać. I nie dyskutuj- powiedział, gdy zobaczył, jak młodszy otwiera usta- oboje wiemy, że nie masz ze mną szans."