Książka nie pisana jak na razie
Ciemność... Jedyne co teraz widzę.
Strach... To właśnie teraz czuję.
Gdzie jestem? To pytanie krąży w mojej głowie.
Słysze cichy warkot, skrzypnięcie. Czuję jak coś, w czym jestem, nagle porusza się z ogromną prędkością ku górze. Zaczynam krzyczeć. Łzy same cisną się do moich oczu. Odbijam się od metalowej kraty. Tracę przytomność...
Otwieram powieki. Czuję ogromny ból pulsujący z tyłu mojej głowy. Pamiętam tylko moje imię Elisa. Słyszę ciche dźwięki dobiegające do moich uszu.
-Halo, żyjesz?!- potrząsnęła mną jakaś dziewczyna. Była to ciemna blondynka o brązowych oczach. Była dość wysoka, szczupła i bardzo ładna.
-Tak- odparłam. Gdzie ja jestem i kim ty jesteś?- dodałam.
-Ja jestem Natalie- podała mi rękę. I tak jak ty, jestem tu uwięziona- dodała.
-Jak to uwięziona?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak to. Wstań, to ci pokaże.
Wyszliśmy z jakieś chatki, która jak myślę, jest szpitalem. Obszar, na którym się znajdowaliśmy jest ogromny i zielony. Jest w kształcie dużego prostokąta i z każdej strony kończy się murem. Mur ten jest bardzo wysoki. Wszyscy stoją pod jedną ze ścian, która była otwarta. Dziwne pomyślałam. Dopiero gdy podeszłam bliżej, zobaczyłam, że w środku jest jakiś labirynt.
-Co to jest?!- zapytałam, nie udając zdziwienia.
-Labirynt, kochana- odpowiedziała.
-To widzę!