Prolog* Biegnę z uśmiechem na twarzy. Wokół mnie panuje ciemność. W garści ściskam strzykawkę. Gdzie jest ta pierdolona uliczka? Tam psy nie jeżdżą. Jest spokój i czasem ktoś puszcza muzykę. Moje serce ma już dość, nogi też ale nie poddam się. Za bardzo za tym tęskniłem. Już czuję jak igła wbija się w moją żyłę. Marzenie. W końcu! Jest znalazłem. Zapach stęchlizny czuć na kilometr. Jest tu ciemno i brudno. Obskurne kamienice są pokryte malunkami. Jeszcze chwila a ten świat nabierze barw. Witam się ze starymi znajomymi. Siadam obok nich na kocu. Ktoś daje mi igłę. Robię sobie opaskę uciskową z paska i aplikuję cała zawartość strzykawki do widocznej żyły. Moje ciało przebiegł dreszcz. Kochanie tęskniłem...