- Umowa stoi? - zapytał ojciec, opierając się o krawędź stołu i zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Mam pojechać na jakieś zadupie, mieszkać u jakichś wieśniaków i chodzić do szkoły z jakąś hołotą? - Pokręciłem głową z niedowierzaniem. - I to wszystko, by upewnić się, że zrobisz dobrze przekazując firmę swojemu własnemu synowi. Ponieważ muszę w ten przedziwny sposób udowodnić, że potrafię sobie poradzić z przejęciem twojego biznesu i zmianą środowiska.
- Dokładnie - odrzekł ojciec, uśmiechając się wyzywająco.
- Umowa stoi - warknąłem i wyszedłem z pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami. Wiem, że ojciec po części zrobił to, by mnie wkurzyć, bo naprawdę nie wiem co wyjazd na wieś ma wspólnego z umiejętnością prowadzenia firmy.
***
- To musi być żart! Jakiś gbur będzie mieszkał w naszym domu, rządził się na wszystkie strony i wtrącał nos w nieswoje sprawy? - Zacisnęłam pięść i spiorunowałam ojca wzrokiem. - Nie ma mowy. Wiem, że te pieniądze ci się przydadzą, ale nie zamierzam niańczyć jakiegoś mieszczucha, tato.
- To tylko dwa miesiące Kat. - Już otwierałam usta, by zaprotestować, ale tata kontynuował. - To dla mnie bardzo ważne, przecież wiesz. Poza tym oprowadzisz go tylko po szkole i mieście..
- I przez sześćdziesiąt dni będę musiała oddychać tym samym powietrzem co on oraz..
- Kupię ci nowy rower - oznajmił tata rzeczowym tonem, wpatrując się we mnie twardo.
- Umowa stoi - powiedziałam, uśmiechając się pod nosem i opuściłam pokój beztroskim krokiem. Mieszczuch nie wytrzyma tu dłużej niż tydzień.
Czy Katarina ma rację? A może to chłopak, który ma zamieszkać w jej domu okaże się bardziej arogancki i pewny siebie niż ona sama? Kto kogo jako pierwszy doprowadzi do szału i łez? I czy w tej historii znajdzie się miejsce dla jeszcze jednej osoby? Zobacz sam.