Nigdy ich nie posiadałam... pamiętników... zawsze niezmiernie mnie denerwowały. Ilekroć próbowałam takowy założyć, zawsze nie chciało mi się pisać i kontynuować go dalej. Ale wiecie... w tej historii najzabawniejsze jest to, że ona cały czas powstaje. Cały czas piętrzy się jak chmury burzowe, żeby w końcu wybuchnąć smutnym deszczem zwiastującym pierwsze kondolencje.