Siedziałeś sam w kafetrii I pochyliłeś się,by sięgnąć po kostkę cukru. Pogoda była okropna. Na zewnątrz kłebił się deszcz ze śniegiem A wichura wyła złowieszczo. W otwartych drzwiach staną Sturtevant. Był on pechowcem ponad wszelką wątpliwość. Spytał: -Czyżbyś utracił bogatego wujka?-powiedział. -Nie-powiedziałeś spokojnie-ale znalazłem Swoją maskotkę.. -krwiożerczą dziewczyne czy terroryste?-spytał Z dziwnym uśmiechem.