- Przecież nie musiałaś kłamać... - Zauważył z pełnym konsternacji wzrokiem utkwionym w jej obojętną twarz. - Owszem. - Przytaknęła z dumą. - Więc dlaczego to robiłaś? - Dopytał zaintrygowany, nie potrafiąc jej zrozumieć. - Bo potrafiłam. - Wyszeptała z satysfakcją, kładąc zimną dłoń na jego szorstkim przez zarost policzku. - Nie... - Zaprzeczył zamyślony, gwałtownie zrzucając przy tym jej dłoń. - Robiłaś to dlatego, że nie umiałaś mówić prawdy. - Stwierdził z zarzutem. - Wyręczałaś się kłamstwem. - Dodał, podchodząc bliżej niej. Stanął, górując nad nią swoim wzrostem, spojrzał się na nią lekceważąco, a jego usta nawet nie drgnęły ku górze. Wyglądał groźnie. Samą Irene przeszły ciarki na widok TAKIEGO Sherlocka. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będzie bała się własnego męża... - Ale to cię zgubiło i sama wpadłaś w swoje sidła. - Kontynuował, nie spuszczając z niej wzroku. - Ty nie potrafiłaś już postąpić inaczej... - Urwał, zastanawiając się nad dalszymi słowami. - Bo gdybyś umiała kłamać, twoje kłamstwa nigdy nie ujrzałyby światła dziennego. - Dokończył z satysfakcją. - Więc jeśli chcesz kłamać, to kłam, tylko rób to doskonale. - Poprosił, cofając się o krok do tyłu. Splótł dłonie za plecami i wyprostował się niczym struna, a głowę uniósł jeszcze wyżej, jakby chciał jej pokazać, na jakiej pozycji się znajduje. A jak wiadomo, była to wygrana pozycja. Tylko czy rywalizacja z własną żoną nie była absurdem? - Bo taka amatorszczyzna mnie obraża, Irene. - Dokończył, obracając się przy tym na pięcie w stronę drzwi. Złapał za klamkę i odwrócił się w jej stronę z pokerową miną. - Pamiętaj o tym. - Rzucił na odchodne. Wspaniałą okładkę wykonał @KBLestrange
4 parts