
Prolog Szedł ulicami tej nie liczącej się mieściny już stanowczo zbyt długo. Był wykończony i mocno podirytowany. Każda uliczka wiła się niczym wąż pod jego stopami, jakby świadomie, nie chcąc aby ją przejrzał. Skręcił po raz nie wiadomo już który z nadzieją, że w końcu odnajdzie swój upragniony cel. Nie najlepsza widoczność oczywiście nie ułatwiała mu tego zadania ale nie szło mu źle. Idąc tymi ulicami układała sobie w głowie plan idealny. Nic nie wybijało go z rytmu bo wiedział, że gdy tylko mu się uda, spotka się z NIĄ. Będzie dobrze, myślał. Wszystko pójdzie jak z górki gdy tylko odnajdzie siebie, tam dokąd zmierza. Da radę na pewno. Niestety droga nie miała końca, był już niesamowicie zrezygnowany. Szedł jednak twardo ulicą i ani myślał zawrócić. Może również dlatego, że nie był pewien czy trafi z powrotem. W pewnym momencie uświadomił sobie, że to naprawdę zbyt pokręcone miasto. Jego umysł przeszyła przerażająca myśl. „Co jeśli te ścieżki naprawdę płatają mi figla?! Jeśli ich podejrzane zachowanie jest spowodowane tym, że nie do końca są takie beż,myślne? Co będzie, gdy one żyją?"All Rights Reserved
1 part