Oczy są lustrem duszy, przeszło jej przez myśl. Obserwując odbicia jarzących się gwiazd, malutkich płomieni, które wiły się wokół czarnej czeluści. Miała wrażenie, że wewnątrz spokojnego, ledwie emocjonalnego niebieskiego koloru kryje się tornado gwiazd, które nagle ujawniły się w niepozornym odcieniu. Zapomniała o otaczającej ją rzeczywistości, wszystko nagle wydawało się czystym, nic nieznaczącym teatrem. Nikłą sztuką życia łatwo mogącą ulec zniszczeniu. Pomyślała, że mężczyzna stojący przed nią stracił zdecydowanie za dużo, zostało mu to podle odebrane. Jego mur był o wiele silniejszy niż jej. Ten mur sięgał gwiazd, jej ledwie dachu tego budynku. Dlatego mógł czytać z niej jak z otwartej księgi.