Przed włączeniem zapoznaj się z pierwszą częścią - Kaktusem.
Niektórzy wierzą, że przy pomocy kwiatów można przekazać krótką, treściwą wiadomość. Że rośliny mają znaczenie, bogatą symbolikę - zawierają w sobie obietnicę, przyzwolenie, wyznanie miłości i groźbę nienawiści. Kiedy pierwszy raz pojawiła się w jego życiu, raniąc dotkliwie igłami, czuł żal do całego świata i siebie samego. Nie rozumiał ostrzeżenia, kryjącego się w jej słowach, gestach i grymasach. Nie przygotował się na cios, który zadała, by chwilę później zniknąć mu sprzed oczu, rozmyć się w powietrzu bez pożegnania. Długich sześć lat minęło, nim ponownie pojawiła się w jego życiu, kryjąc za plecami kwiat zrodzony z troski i miłości, choć wykwitły na fundamencie smutku i przygnębienia.
Fuksja była piękna. Naprawdę piękna.
Niall nie wiedział tylko, jakie znaczenie za sobą niosła.
Wspieram akcję #szklanyklosz
- Co jest kurwa ze mną nie tak?- pytał rozpaczliwie sam siebie łapiąc się za głowę. Nie wiedział co się dzieje. Nie wiedział, gdzie obecnie jest. Wszystko wydawało się inne, wręcz mroczne - Dlaczego ja to mam, co się dzieje. Co kurwa ten jebany Natan mi zrobił? - panikował rozglądając się rozpaczliwie po pomieszczeniu. Wszystko było fioletowe. Nie wyglądało na to, że dalej był w swojej bezpiecznej komnacie. Miejsce w którym obecnie się znajdował przypominało grobowiec.Wielki, zimny, pełen pochodni płonących niebieskim płomieniem. Na samym jego środku był wielki, odwrócony krzyż nad którym unosił się jakiś człowiek. Wyglądał na złego maga, lub czarnoksiężnika. Ewron przełknął ślinę starając się przekonać samego siebie, że to wszystko co właśnie się działo, było tylko snem
- To nie tylko sen - przemówił głos - Zostałeś wybrany, a ja jeszcze po ciebie wrócę Lordzie - zakończyła tajemnicza postać, po czym szybko podleciała do Ewrona, który krzyknął i zakrył oczy, licząc, że w ten sposób postać zniknie.
Gdy je ponownie otworzył był w swojej tajemniczej komnacie, totalnie nie rozumiejąc co właśnie się stało. Był pewien jednej rzeczy. Znajdował się w wielkim zagrożeniu i cholernie bał się tego co miało wydarzyć się dalej...