Uśmierciła go precyzyjnym wbiciem ostrza sztyletu w jego szyję. Mężczyzna zaskomlał upuszczając swój topór i jej ramię. Usunął się na brukowaną drogę drgając konwulsyjnie i dławiąc się własną krwią. Dziewczyna patrzyła na jego wicie się, a gdy prawie całkiem znieruchomiał wyrwała sztylet z jego gardła. Równocześnie zerwała wiszącą u jego pasa wypchaną do granic możliwości sakiewkę i skórzaną torbę, po czym biegiem puściła się w głąb otaczającego ich lasu. Była mocno spóźniona, wiedziała o tym. Pas lasu minęła szybko i natknęła się na stromą ścianę góry. Nie zatrzymała się jednak. Z rozbiegu skoczyła i chwyciła się najbliższej półki. Zaczęła się wspinać. Robiła to bardzo szybko. Jej zaczarowane rękawice pozwalały jej znaleźć oparcie nawet na gładkiej skale. - Frisk! Hej, Frisk! Uniosła głowę. Wiedziała, skąd pochodził głos. Zaczęła się kierować bardziej na prawo. - Na dole, Frisk... Oj, cholera! Strzała świsnęła i uderzyła w kamień tuż obok jej głowy. Spojrzała w dół. U stóp góry widziała dwie postacie. Właściwie to jedną, z wyciągniętym łukiem celowała w nią kolejną strzałą. Druga usiłowała wpinać się za nią. Dziewczyna przyśpieszyła. Do szerokiej półki skalnej brakowało tylko kilku metrów. Po chwili wspinaczki poczuła, jak strzała ociera się boleśnie o jej łydkę. Wrzasnęła, ale nie odpuściła. Zostały jej tylko dwa metry... Kolejny pocisk rozdarł jej skórę na udzie. Głębiej i znacznie boleśniej. Znowu wrzasnęła. Jej uścisk na skale zelżał. Powoli zaczęła osuwać się w dół... Zajęta wytrzymywaniem bólu nie zdołała temu zapobiec... Czyjeś ręce chwyciły ją mocno i wciągnęły na górę. Jej ciało prawie bezwładnie zaszorowało po górskiej ścianie, po czym zwaliło się na półkę obok swojego wybawcy. ~~~~~~~~~~~~~ -Wykorzystana w okładce grafika nie należy do mnie -Cover project isn't mineAll Rights Reserved