-Ludzie po wojnie się zmienili. Rządziła nimi pycha, ból i nienawiść. Ich zachowanie, zostało zmienione w bogów, i istoty magiczne.- babcia ciągnęła, gdy po raz setny opowiadała tą samą historię. Spojrzała się na mnie, by sprawdzić moją reakcję. Nie myliła się.- Oczywiście, nie wszystkie były złe. Na tym... może skończymy.
-No babciu.. Proszę- spojrzałam się na nią, moją miną „Nie przyjmuję odmowy".
Kobieta zaśmiała się, po czym świdrowała mnie swoim, nieprzytomnym wzrokiem. Było widać, że ją męczę..
-No dobrze... Zatem słuchaj- poprawiła się na bujanym fotelu, i dokładniej przykryła się kocem.- Bogów, można było nazywać... żywiołami, panami żywiołów. Na przykład, Yuki- była boginią, władczynią wody. Mossa- ziemi, a Merith -wiatru. Yuki, była też matką Eosa, boga ognia. Po świecie nadal chodzą ludzie, obdarzeni magicznymi mocami. W ich żyłach, płynęła zwierzęca krew. Często była spotykana między innymi końska, lwia, jelenia, delfinia... Najpotężniejsza była krew.. krucza i wilcza. Trudno było je opanować, przez co- były niebezpieczne nawet dla osoby, która posiadała taką krew. Moce wszystkich krwi, znajdowały się właśnie w wilczej i kruczej. Lecz krucza... była nie do opisania. To czyniło je niezwykłe. Od.. Kilku stuleci, nikt nie posiadał tych - spojrzała się na mnie, gdy po moich plecach przeszły dreszcze.- Na tym musimy skończyć.
Podeszła do mnie, ucałowała mnie w czoło i zgasiła światło, mrucząc niezrozumiale „Dobranoc".
Podciągnęłam kołdrę pod brodę, i wtuliłam się w puchową poduszkę.