Jak już wcześniej mówiłam moje życie było jak bajka. Miałam wszystko, czego dusza zapragnie. Przyjaciółkę od serca Emme, wille z basenem, najnowszego Mercedesa. I co najważniejsze ukochanego chłopaka Bila Franksa. Ja i Bil znaliśmy się z moich rodzinnych stron, bowiem moja matka z pochodzenia jest Szkotkom. I to właśnie tam go poznałam cztery lata temu, gdy odwiedzam swoją babcię Lucy Berg. Ja jechałam tam by odpocząć, a znalazłam miłość. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Chodziliśmy na długie spacery po piaszczystej plaży, spotykaliśmy się z jego znajomymi. Lecz najbardziej lubiłam, gdy przy ognisku grał na gitarze. Podczas tego miesiąca, który spędziłam w Szkocji, zrobiłam chyba z miliony wspólnych zdjęć. Jakoś tak się złożyło, że Bill wrócił do Nowego Yorku razem ze mną. Moi znajomi śmiali się nawet z nas. Prawniczka i ortopeda -dobrana z nich para. Ale przynajmniej nie spotykałam go na sali sądowej. Miałam go tylko dla siebie. A on był nieziemsko przystojny. Ciemne włosy i oczy, był wysoki, a co najważniejsze znosił moje humory. I tego dnia, gdy zaprosił mnie na przedstawienie w jednym z Brodwejskich teatrów. Zdarzyło się to, czego nie życzę nikomu. Zadzwonił do mnie rano, około ósmej.
21 parts