Urodzenie się w szlacheckiej rodzinie równało się z oddaniem swojego życia w czyjeś ręce. Jeśli wychowywano cię w jednej z nich, dobrze wiedziałeś, że prędzej czy później będziesz musiał pogodzić się z brakiem wolnej woli. Zazwyczaj był to wiek ośmiu lat. Czystokrwiste dzieci, bo tak mówiono na nas w towarzystwie, były wtedy wprowadzane w życie swojej rodziny, mogły brać udział w uroczystych obiadach i galach. Ja straciłam kontrolę nad własnym dużo wcześniej.
Dopiero w moje siedemnaste urodziny w końcu pozwolono mi dowiedzieć się prawdy. Według tradycji, zostałam wtedy oficjalnie wprowadzona do mojego rodu, a każda tajemnica miała stanąć przede mną otworem. Miałam poznać jeden, jedyny cel.
I poznałam. Było nim doprowadzenie do upadku Czarnego Pana.
Rok później cały ślad po moim istnieniu zniknął z powierzchni Ziemi. Nie zachowały się żadne zapiski, zdjęcia, czy wspomnienia, świadczące o tym, że kiedykolwiek istniał ktoś taki jak ja.
Zniknął każdy dowód, oprócz mojego słowa. Głupiego "nazywam się Yvesanne Marie Rieux i oto moja historia".
Historia ta w żadnym wypadku NIE opowiada o czwórce Gryfonów, zwanych Huncwotami. Dzieje się w czasach, za których żyli, jednak nie będą oni bohaterami pierwszoplanowymi.
Akcja rozgrywa się w roku śmierci Jamesa i Lily.
Opowiadanie dostępne również na blogspocie pod linkiem: http://pod-oslona-switu.blogspot.com/
Pod osłoną świtu opowiada znaną historię z trochę innej perspektywy. Jesteś pewny, że wiesz co wydarzyło się tej nocy, kiedy Czarny Pan, zaledwie o włos, nie stracił swojego życia?