Amalie Valerie Ravenblack: - Po pierwsze: moje życie w ciągu kilku dni wykonało krzywy, niedołężny i bardzo, ale to bardzo okropny obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Skoczyło, a gdy wylądowało, już nic nie było takie samo. Łowcy demonów? Owszem, lubię książki, ale nigdy nie spodziewałam się, że sama przeżyję historię która przypomina dobrą, ale trochę nieprzewidywalną i dramatyczną fabułę trzystu stron czystej fantastyki. Po drugie: wszystko było by w jak najlepszym porządku, gdybym potrafiła nie odstawać od otoczenia. Ale co zrobiłam? Odstawałam i to jeszcze jak. Nie spisałam się w roli łowczyni demonów, ani trochę. Zasiałam za to chaos w równoległych światach. No dobrze, wyszło trochę melodramatycznie. To nie tak że totalny chaos i zamieszanie w połowie miast Cazadoru oraz panika w innych wymiarach było całkowicie moją winą. Cała machina tajemnic i zniszczenia została uruchomiona siedemnaście lat temu, albo i jeszcze wcześniej, lecz dopiero ja i moje pojawienie się między szeregami Nadludzkich rzuciło światło dzienne na to cholerne epicentrum nieokiełznanych problemów. Ja byłam tylko kozłem ofiarnym, ze sznurkiem na szyi, pociąganym przez moje chore fatum. W którymś momencie wszyscy dookoła zaczynali nawet pałać do mnie niechęcią, a jeśli wśród nielicznych wystąpiła jakaś chęć mnie dotycząca, była to jedynie chęć mordu. Świetnie, prawda? Po trzecie i ostatnie: może nie jestem dumna z wszystkiego czego dokonałam, ani z wszystkich decyzji które podjęłam, ale jednemu nie da się zaprzeczyć - całokształt moich przygód jest naprawdę dobry. Niech mnie diabli, ale moje przeżycia brzmią jak fantastyczna książka! Wyobrażasz to sobie? ,,Przygody Amalie Valerie Ravenblack w świecie Nadludzkich". Albo lepiej: ,,Wysłanniczka Gwiazdozbioru Cadho". Brzmi nieźle! Ale tak właściwie, dlaczego pytasz mnie o moje przygody? Autorka: - Bo chcę o nich napisać książkę.
41 parts