Co może pójść źle w rytuale przyzwania demona? Jak się okazuje wszystko. Nie powinno to nikogo dziwić, w końcu to przebiegłe bestie... chyba. Dobra, to jestem w stanie zrozumieć, ale niech mi ktoś wyjaśni po co ja mam za nim... nią... tym? jechać jak nie mam pojęcia jak się robi te magiczne hokus-pokus? Will i Morgahna powinni sami dać radę, ba! do pomocy mają jeszcze Lucasa, to już praktycznie bułka z masłem. Ale nie! Mattie pakuje misia w teczkę i jedzie w dziką pogoń. Ja wiedziałam że te wakacje będą złe, ale to, to już przesada. Zlitujcie że się nade mną, ja nie jestem wiedźmą! /Nie mam serca do tego. Na początku myślałam, że to całkiem dobry pomysł na opowiadanie, ale czas zweryfikował moje poglądy. Raczej nie wrócę do tej historii, a gdyby miało się tak stać, w co szczerze wątpię, wezmę się za nią od nowa. Przepraszam, każdą z osób, która czytała i czeka na ciąg dalszy./