Jest godzina 02:00, a ja nadal z moją przyjaciółką się wygłupiam. Dzisiaj sobota, więc zorganizowałyśmy sobie babski wieczór, a raczej noc. Obejrzałyśmy w skupieniu "Zanim się pojawiłeś" i oczywiście ryczałyśmy jak bobry na koniec, więc teraz odreagowujemy i obżeramy się słodyczami, które jeszcze zostały z poprzedniej nocy , czyli całe pudełko lodów śmietankowo-czekoladowych, pół paczki żelków, trochę paluszków i dwie butelki Coli. Wiemy, że to wszystko jest bardzo kaloryczne, ale raz na dwa czy trzy miesiące to chyba tak bardzo się nie odbije na naszej wadze.
-Hej, czemu tak ucichłaś?- wyrwała mnie z zamyślenia Samantha
-Zamyśliłam się, to na czym skończyłyśmy?- zapytałam z uśmiechem.
Spotkała go przypadkiem. Héctor wydawał się częścią tego miasta - pewny siebie, uśmiechnięty, jakby znał wszystkie jego sekrety. Nie potrzebował wiele, by zwrócić na siebie uwagę, ale to, co przyciągnęło dziewczynę, nie było jego nazwisko, o którym mówiła cała Barcelona. Było coś w jego spojrzeniu, jakby za uśmiechem kryło się coś więcej.