Kiedyś wszystko było proste. Mimo, że plan mojego dnia powierzchownie wyglądał na monotonny - szkoła, znajomi, nauka - to w nieznaczny sposób każdy dzień mijał mi inaczej. Na przykład ten, w którym nikt nie miał dla mnie czasu, a ja w akcie desperacji poszedłem do baru. Co mną wtedy kierowało? Nie wiem. Po prostu mój mózg wysłał mi impuls "Ej, Stiles, jesteś młody i piękny! Bierz swój sztuczny dowód i ruszaj na miasto!". Następne co pamiętam to broda, czarne włosy i moja boląca dupa. ___ ~Opowiadanie jest poniekąd groteską, więc jeśli ktoś chce coś zarzucić fabule nich zapozna się z definicją. ~Wszelkie literówki, "przejęzyczenia", błędy językowe itd. są celowe.