-Chyba żartujesz!-krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, zakręcając długie, blond włosy w kok-przecież to nawet nie brzmi poważnie- dodała, widząc, jak jej przełożony kręci negatywnie głową.
Opadła zrezygnowana na beżową, skórzaną sofę, wzdychając głośno. Machnęła energicznie założoną nogą, kopiąc przy tym niechcący szklany stoliczek. Przewróciła oczami, przeklinając w myślach brak koordynacji, którym tylko pogorszyła swoją sytuacje.
-Nie jestem dziennikarką sportową- zaoponowała kolejny raz, licząc, że może tym razem mężczyzna zrozumie swój błąd. Mark oparł się o biurko, mierząc ją groźnym spojrzeniem.
-Z tego co wiem, to na razie w ogóle jeszcze nie jesteś dziennikarką- zaczął spokojnie, ale dało się wyczuć w jego głosie jad.
- Ale jeśli się postarasz, to wiedz, że umiem się odwdzięczyć- zakończył, odpychając się od mebla, by podejść bliżej dziewczyny. Przysiadł na oparciu kanapy, a jego dłoń powędrowała automatycznie na udo Tiny.
-O co chodzi tak naprawdę?- oburzyła się, strzepując dłoń mężczyzny i odsuwając się od niego najdalej jak mogła.- Wpisuje się w jego kanon piękna?- rzuciła wstając, by opuścić pomieszczenie. Nie oczekiwała odpowiedzi. Nie potrzebowała jej, wiedziała, że klamka już zapadła i musi zrobić ten wywiad.
-Po prostu myślę, że osoba, która chodziła do tej samej szkoły, co nasza gwiazda dowie się ciekawszych rzeczy niż jakiś zapalony sportowiec-wyjaśnił, uśmiechając się chytrze. Tina odwróciła się w jego stronę, dokładnie w momencie, w którym puścił jej oczko. Miała ochotę rzucić się na niego z pięściami. Wzięła głęboki oddech i bez słowa wyszła, trzaskając drzwiami.
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To twoje?- wskazał na laptop. Brunet kiwnął niepewnie głową. Czarnowłosy przez chwilę wpatrywał się w chłopca w oniemieniu. Laptop należał do niego. Laptop, z którego ktoś obrabował banki z kilkudziesięciu tysięcy dolarów, włamał się do bazy Tarczy i napisał obraźliwe maile do dyrektora największej organizacji antyprzestępczej na świecie, należał do czternastoletniego chłopca.
-Ukradłeś go- oznajmił bezceremonialnie milioner.
-Nie!- warknął natychmiast Peter. Tony zaśmiał się cynicznie, kręcąc głową.
-Pakuj się- rozkazał, odsuwając się od rzeczy chłopca.
-Niby dlaczego?- rzucił chłopiec, splatając ręce na klatce piersiowej. Tony wypuścił głośno powietrze.
-Pakuj się, albo to wszystko tu zostaje. Bo ty na pewno nie możesz tu zostać. I nie dyskutuj- powiedział, gdy zobaczył, jak młodszy otwiera usta- oboje wiemy, że nie masz ze mną szans."