Staję przed lustrem w bieliźnie. Nie patrzę się w nie, bo boję się tego co w nim ujrzę. Mój wzrok wbity jest w podłogę, a z pod powiek wydostaje się kilka łez. W drżących rękach ściskam moje zdjęcie. Unoszę powoli wzrok i zamieram. Zaczynam się trząść, a z ust wyrywa się spazmatyczny szloch, który zaraz uciszam, zakrywając usta ręką. Druga ręka podnosi zdjęcie na wysokość oczu. Spoglądam na nie, przypominając sobie chwilę, w której zostało zrobione. Krzywię się, gdy wracam spojrzeniem do odbicia w lustrze. Nie poznaję osoby w nim. Odrywam rękę od warg i przykładam ją do fotografii, przedzierając papier na pół. To była inna osoba, która nie istnieje. Ja jestem już martwa.