O tym, że wilkołaki nie są wytworem wyobraźni pisarzy i filmowców - a istnieją naprawdę - przekonałam się, gdy jeden z nich próbował rozszarpać mi gardło. Przeżyłam, ale zostałam przemieniona. Zdobyłam nadludzką siłę i szybkość. Moje zmysły się wyostrzyły, a ciało zyskało moc samoregeneracji. Może się wydawać, ze wygrałam los na loterii, ale tak nie jest. Ugryzienie nie jest darem, a cena za bycie wilkołakiem jest bardzo wysoka... Autorem tego opowiadanie jest moja siostra - ja tylko użyczam konta ;-)