To był straszny dzień. Same badania. Co ze mną nie tak ? Leżę w mojej celi. Niedługo przyniosą mi jedzenie. Moją śmierć. I jak na zawołanie weszła pielęgniarka w białym fartuchu. Położyła tacę z jedzeniem na małym stoliku i bez żadnego „dzień dobry/do widzenia" wyszła. Nikt tutaj o nikogo nie dba. Cały personel ma nas gdzieś i tylko czeka na naszą śmierć. Dlaczego nie mogę normalnie żyć ?