Świat bez Ligii Sprawiedliwych, bez Ligii Młodych, a mimo wszystko ich życie wydaje się być perfekcyjne. Mają rodziny, o których inni mogą tylko pomarzyć. Im samym wydaje się, że są tacy sami, jak zawsze, nie zdając sobie sprawy, że coś jest nie tak. Że oni nie są tacy, jacy być powinni. Ale kto się będzie tym przejmował, jeśli nie ma osoby, która dostrzeże ten stan rzeczy?
***
Luźna historia, napisana dla odprężenia się, a teraz po drobnej korekcie udostępniona Tobie, drogi czytelniku, do przeczytania i ewentualnie do ocenienia.
Sześć rozdziałów o siódemce różnych, młodych ludzi. Ani rozdziały, ani oni sami nie mają ze sobą nic wspólnego. No, prawie.
Nie jestem właścicielką Ligii Młodych i nie czerpię żadnych korzyści materialnych z tego opowiadania.
Kiedy jeden z nieudanych wynalazków Albusa Dumbledore'a przypadkowo wpada w niepowołane ręce, pewne jest, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Tym bardziej, jeśli są to ręce huncwotów, urodzonych aby wpadać w kłopoty.
Podróże w przyszłość są rzeczą dziwną i niezbadaną, a nawet niemożliwą. Jakim więc cudem, Lily, James, Syriusz i Remus niespodziewanie przenieśli się w czasie o piętnaście lat do przodu?
Do czasów, gdy w Hogwarcie uczy się ich syn.
Do czasów, gdzie dowiadują się o wiele za dużo, niż powinni.
Do czasów, gdzie okazuje się, że ich przyszłość nie jest kolorowa.
Postacie i miejsca znajdujące się w tym fanfiction pochodzą z kanonu Harry'ego Pottera i należą do J. K Rowling.