Pewnie pomyślicie, że to kolejna głupia miłosna historia, opowiadająca o tym, jak wzroki ukochanych osób pierwszy raz spotykają się ze sobą i patrzą na siebie w ten sposób aż do końca, w pełni szczęścia idą razem ze sobą przez życie, ale zresztą- myślcie co chcecie.
Była dziewczyna. Nie taka dziewczyna jakie na co dzień widzicie w pieprzonych kolorowych czasopismach. Piękna jak zachód słońca, tajemnicza jak noc, skomplikowana i zawiła jak jebany labirynt, wybuchowa jak burza. Błysk w tych kurewskich brązowych oczach i wesołe ogniki tańczące w nich, gdy odczuwała jedynie radość i mogła być moim największym błędem pod warunkiem, że dostarczałem jej tyle szczęścia, ile widziałem kiedyś w tych tęczówkach. Pewnie dałbym sobie spokój, gdyby ta gówniara w ciągu jednej chwili nie wywróciła mojego życia do góry nogami. I tak cholernie podobał mi się sposób w jaki miękła w kolanach, gdy jej dotykałem. Była jak sen. Sen z długimi blond włosami i dużymi, czerwonymi ustami. Lubiłem jej niewinność. To jak próbowała żyć pełnią życia, brnąć na przód mimo przeszkód, kochać do bólu i śmiać się głośno. Jej chichot mógłby być słodką melodią, której chciałbym słuchać do końca życia. Ona nigdy nie wyglądała dobrze. Ona wyglądała jak sztuka, a sztuka nie jest po to, żeby wyglądać dobrze. Jest po to by sprawić, że coś poczujesz. Ja poczułem. Zaczynaliśmy razem dzień i byłem wciąż, kiedy zaczynała się noc. Przytulała się do mnie i przypominała mi, że bardzo mnie kocha, ja obejmowałem ją ramieniem, przypominając o tym, że jestem po to, żeby ją chronić. Pchałem się w to gówno, z którego ciężko się wydostać,
nawet jeżeli mieliśmy rozstawać się piętnaście pieprzonych razy i piętnaście pieprzonych razy do siebie wracać.
Zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=NDVMwvkPKjU (autorstwa @Su_Pottorff)
Spotkała go przypadkiem. Héctor wydawał się częścią tego miasta - pewny siebie, uśmiechnięty, jakby znał wszystkie jego sekrety. Nie potrzebował wiele, by zwrócić na siebie uwagę, ale to, co przyciągnęło dziewczynę, nie było jego nazwisko, o którym mówiła cała Barcelona. Było coś w jego spojrzeniu, jakby za uśmiechem kryło się coś więcej.