- To ty? Znowu? - jego zdziwiony głos kierował się akurat do mnie. Udawałam, że nie słyszę. Czułam na swoich plecach wzrok Jake'a i gorączkowo myślałam, jak nie odzywając się ani słowem, zniknąć z tego cholernego parku. - No nie udawaj że mnie nie słyszysz. Laryngolog też ma wkroczyć do akcji? - nawiązał do sytuacji na korytarzu. Ja natomiast naciagnęłam wełnianą czapkę mocniej na uszy i miałam zamiar wstać, gdy nagle ławka się przechyliła i poczułam jak spadam razem z oparciem ławki, w dół. Zamknęłam oczy. Przed wylądowaniem w śniegu uchroniła mnie para silnych ramion. Brunet uniósł mnie i czekał. •Najlepsze notowania: #990 w Opowiadanie - 30.04.17All Rights Reserved