Mężczyzna zdjął kaptur i zwrócił zapaloną latarke na swoją twarz. Delikatne, żółtawe światło ukazało jego posiniaczoną, całą w bliznach skóre. Całą jej powierzchnię pokrywała warstwa brudu. Znałam go. Nie wiem skąd, ale znałam go. Za jego placami pojawiła się inna postać. Po chwili znajoma mi osoba upadła na twarz. Nie ruszała się, a z jej pleców wystawał nóż...