Od samego początku coś go do niego ciągnęło. Tylko co? Cóż... Różnił się od reszty smrodasów.
Był cholernie ciekawski, a twarzostan mu się nie zamykał - był zbyt zajęty wyrzucaniem z siebie coraz to bardziej kreatywnych pytań.
Chociaż Gally od samego początku mówił, że będą z nim problemy, Newt to ignorował. Z każdym dniem, newbie intrygował go coraz bardziej. Ponadto zauważył w nim jedną rzecz, która za nic nie dawała mu spokoju.
Dlaczego do cholery Thomas nigdy się nie uśmiechał? Jedyne co potrafił zobaczyć w jego oczach to ciekawość, zamyślenie i smutek.
Czy Newtowi uda się choć trochę go rozerwać i dostrzec w jego oczach radość?
Czy będzie w stanie sprawić, by spłonął ze wstydu jak reszta?