-dosyć już.. zła..ekhe.ekhe... wyrządziłaś mała...mała akumo... pora wypędzić złe..M...moce...- resztkami sił złapała czarnego motylka, by po chwili z jej jo-jo wyleciał biały, nieskazitelnie czysty owad. upadła na ziemię... Pobiegłem do niej i ująłęm jej kruche jak porcelana ciało w swoich ramionach. "bie...biedronko!" do moich oczu zaczęły nalewac się łzy. "Ch...Chat..."uśmiechnęła się do mnie słabo, po czym położyła swoją dłoń na moim policzku. Wtulilem swoją twarz w jej zimną rękę, ona sama stawała się zimna, całe jej ciało stawało się bledsze, jej cudowne fiołkowe oczy, przybierały barwę szarości... wydawała się jak porcelana, która właśnie spadła z półki...