Krzyczę, Po cichu, By nikt nie usłyszał, Jak bardzo cię nienawidzę. 1 rana.. 2 rana.. Ciągnie się tak do 30, Dalej nie boli, Boli tylko moje pokrzywdzone człowieczeństwo, jebane uczucie złamania. Rozmazany tusz i krew na ręce, Przestały robić znaczenie, Stały się codziennością. Dzień w dzień krzyczę, Żebyś nie usłyszał, Jak bardzo boli mnie twoje krzywdzenie. Udaje uśmiech i przytulenie, Każdego dnia.. Każdego ranka. Poczujesz to gdy odejdę, Nie będziesz już miał swojej ofiary... Swojego kozła. Zostaniesz ty i aż do zatracenia, Skończysz jak ja... Krzycząc