,,W środku nie było nikogo, żadnej żywej duszy, a jedyne co dało się usłyszeć to przerażające dźwięki wydawane przez gramofon stojący w rogu, jakby jakieś krzyki z wnętrza płyty próbowały wydostać się na powierzchnię, przerywając co chwila właciwą muzykę. I nagle nastała zupełna cisza. Zamilkły nawet krople deszczu, które uderzały w szyby przez cały ten czas. Lampy zaczęły migotać. Właśnie. Lampy. Kto je włączył skoro była tu sama? Poczuła delikatny powiew powietrza na karku, a kiedy to się stało, zobaczyła że na ścianie znajduje się o jeden cień za dużo."