Od pierwszej chwili, w której na niego spojrzałem, wiedziałem, iż był stworzony do łyżwiarstwa figurowego. Stanowił prawdziwy diament. Brakowało mu jedynie drobnego szlifu oraz... wgniecenia. Nierówności, której niczym nie da się uzupełnić. Pozostanie w nim niczym frustrująca drzazga w palcu, krwawy cierń w boku... Z czasem ból zacznie przybierać na sile, aż w końcu nie wytrzyma jego nadmiaru i odmieni się już na zawsze.