Całowaliśmy się pare minut, aż w końcu zabrakło nam tchu. Oparł swoje czoło o moje, kawałek się przysuwając. Wzdychał dość ciężko, wpatrywał się w moje oczy. Po chwili uśmiechnął się. Wpatrywał się we mnie jeszcze pare sekund po czym się odezwał. -I co, kto wygrał? Podobało się? Uśmiechał się zarywczo. Kurwa!!! Temu debilowi chodzi tylko o nasz zakład! Fajnie, a ja sądziłam, że istnieje promyk nadziei byśmy byli razem... tak, fajnie było pomarzyć. -Wal się! Zjebałam go z łóżka i szybko zawinęłam się w kołdrę. Nie mam zamiaru oglądać jego przereklamowaną facjatę!!! Powielanie tekstu lub sytuacji z pracy jest karane!!! Mogą pojawiać się liczne przekleństwa.