Nie czuła się bezpiecznie. Były chłopak wciąż nie mógł pogodzić się z tym, że wszystko się skończyło: wydzwaniał, stalkował na profilach społecznościowych, a niekiedy nawet pojawiał się pod jej blokiem z transparentem proszącym, by zeszła na dół i z nim porozmawiała. Któregoś razu pani Jadzia, sąsiadka z drugiego piętra, wpuściła idiotę do klatki i gamoń mało co nie wyłamał palucha na dzwonku od drzwi. Skończyło się spotkaniem z policją, szarpaniną, wrzaskiem i tłumem gapiów. Ktoś nakręcił filmik i wrzucił go do sieci. Lawina ruszyła. Dziewczyna długo nie mogła pokazać się na osiedlu, aż wreszcie przeprowadziła się do innego miasta, gdzie nikt jej nie znał i z głośną awanturą nie kojarzył. Mimo że zimne, dmuchała dalej. Na karku wciąż czuła oddech prześladowcy. I dlatego tamtego popołudnia nie wracała z koleżankami z roku autobusem, tylko zboczyła pod drzwi sklepu z bronią.All Rights Reserved
1 part