- Dziś moi drodzy, jak możecie się domyślić, zrobimy sobie omówienie wyników waszych próbnych matur. Zapiszcie temat, a ja sprawdzę obecność. - powiedziała matematyczka zaraz po przekroczeniu progu do sali, w której wszyscy już siedzieli bez słowa i czekali na nią, jak na wyrocznię. Kobieta sterroryzowała całe liceum, a jest tu zaledwie od pół roku. Co jak co, trzeba jej jednak przyznać, że uczyć to ona potrafi wyśmienicie. Ja, całe życie ucząca się jak dodać dwa jabłka do trzech jabłek, zrozumiałam nawet większość pytań z tej próbnej matury. Nie chwalę jednak dnia, bo jeszcze nie wiem, jak mi to wyszło, ale samo zrozumienie słów zapisanych w tych zadaniach już liczę jako ogromny sukces.
- Nie stresuj się tak kochanie, bez tej matury też pozwolę ci pracować w mojej firmie. - szepnął najciszej jak potrafił, chłopak siedzący obok mnie. Nienawidzę tego, jak ze mnie kpi. Dobrze wie, że od zawsze wstydzę się tego, jak źle idzie mi z matematyką, a on wyciąga to w najmniej odpowiednich sytuacjach, przez co nie mam szansy nawet poznać kogoś nowego, bo od razu ma mnie za kompletnego debila. Otrząsam się jednak szybko z jego słów, przyzwyczajona do wyśmiewania i skupiam wzrok na nauczycielce. Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby usłyszała, że ktoś coś powiedział bez jej zgody.
- Dobrze, została mi do omówienia ostatnia praca. - słyszę donośny głos i powoli podnoszę się z miejsca. Jako jedyna zostałam bez kartki, chyba ktoś chce przedłużyć moje męki przy jej biurku. - Pani Watts, zapraszam. - przechodzi mnie gęsia skórka po całym ciele na dźwięk mojego nazwiska z jej ust, ale mam wrażenie, że nie jest to rodzaj tego nieprzyjemnego uczucia, a wręcz przeciwnie. Gdy moje udo delikatnie styka się biurkiem kobiety, ta nagle wstaje, przez co znajduje się kilka centymetrów przed moją twarzą i unosi kąciki swoich ust. Niesamowicie mnie to przeraża, ale z drugiej strony podnieca? - Gratuluję, jest to najlepiej napisana próbna matura nie tylko w naszej klasie, ale i całej szkole. - po sali rozchodzi się cichy odgłos chichotów i szmerów, na który twarz matematyczki wraca do sukowatej natury. - Proszę pogratulujcie koleżance, założę się, że żaden głąb z was nigdy tego tak nie napisze. - ponownie kształtuje swoje usta w uśmiech, jednak teraz jest on znacznie szerszy i dumniejszy.
- Pani profesor? - zgasza się nagle Harry, a ja w mojej głowie już formuję, w jaki sposób teraz mnie ośmieszy.
- O proszę, znalazł się jakiś dżentelmen, który potrafi cieszyć się czyimś szczęściem. Słuchamy Anders.
- Tak właściwie, to ja napisałem pracę Natalie. - o nie, nie, nie. Co on robi? Zaraz tu przed nią umrę.
- Tak? A w jaki sposób? Twoje marne 27% nie kalkuluje się na 96 Amy. - kobieta jako jedyna używa tego imienia, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Na początku roku mówiłam, że nienawidzę pierwszego i ona to szanuje. Niestety reszta osób nie jest tak wyrozumiała i czasem mam wrażenie, że robią to po to, żeby mnie zdenerwować.
- Zamieniliśmy się kartkami zaraz po podpisaniu się. Wiemy, że to bardzo nieuczciwe, ale chciałem pomóc.
- Dobrze, ale to jest tylko próbna matura, na prawdziwej też tak zrobicie? Zamienicie się kartkami przed egzaminatorami? - cały czas mi się przygląda, nie patrząc na chłopaka nawet, gdy do niego mówi. Moje oczy powoli napełniają się łzami. Przez niego nie dość, że wyjdę przed nią na debilkę, to jeszcze na oszustkę. Jednak on w końcu milknie, więc postanawiam się bronić.
- Pani profesor, to wszystko nieprawda. W życiu bym tak pani nie okłamała, proszę, na pewno da się to jakoś wyjaśnić. - jedna łza spływa ukradkiem po moim policzku, mam nadzieję, że tego nie zauważy. Zostaje jedynie mokry ślad, zaraz wyschnie.
- Właściwie to da się. - wbija swój przenikający wzrok prosto w moje oczy, gdzie dostrzegam błysk, który mnie paraliżuje. - Anders, do tablicy. - rozkazuje, a jej dłoń ląduje na śladzie po mojej łzie. - Powodzenia. - szepcze, na co przechodzi mnie dreszcz tak mocny, że aż mną trzepnęło. Szybko doprowadzam się do porządku, a zielonooka podaje mi i Harremu stojącemu obok mnie kredy. - Każdy z was rozwiąże najtrudniejsze zadanie z zakresu maturalnego, które było na próbnym egzaminie. Nie takie samo, ale sposób jego rozwiązania pozostaje niezmienny. Jeśli pani Watts rozwiąże poprawnie to zadanie, to jest pan skończony w oczach kolegów, a matury niestety pan nie napisze. Jednak jeśli to panu uda się pokonać to zadanie, pani Watts egzamin w tym roku zostanie dla pani nieosiągalny, a wobec was obojga zostaną wyciągnięte konsekwencje, co do oszustwa. Macie państwo 10 minut na wykonanie zadania, które zaraz napiszę państwu na głównej tablicy, a wy stańcie po zagiętych bokach tak, abyście nie widzieli rywala. - kobieta bierze ode mnie kawałek kredy, przy okazji muskając delikatnie moją dłoń, co przysparza mi nie lada trudności w skupieniu. Otrząsam się dopiero, gdy rzecz wraca do mnie, a ja dostrzegam zapisane zadanie. Widzę, że Harry już zaczął pisać, więc bez zwłoki sama to robię, ale trzęsące się ręce wcale nie pomagają. - Pani Watts, proszę się tak nie stresować, tylko pisać, co pani wie. - słyszę ten seksownie zachrypły głos za mną, na co wszelkie dolegliwości ustępują, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Słucham rady kobiety i bazgram, co tylko mój mózg jest w stanie wymyślić. - Proszę oddać kredy. Czas minął. - słyszę dosłownie sekundę po tym, gdy dopisuję ostatnią cyfrę. Kobieta odsłania najpierw moją połowę tablicy, którą dokładnie krok po kroku analizuje. - Pani Watts - odwraca się w moją stronę i nakazuje ręką, abym do niej podeszła. - z przykrością stwierdzam, - moje serce właśnie eksploduje. - że Pani staranny charakter pisma jest nie do podrobienia, a już w szczególności nie przez bazgrzącego jak kura pazurem Andersa. Na pracy również nie da się nie zauważyć tej falki przy siódemce. - uśmiecha się dumnie i przechodzi do połowy chłopaka. - Jednak, żeby nie powiedziano, że oceniłam tylko rozwiązanie pani Watts, rzućmy okiem na pana rozwiązanie. - odsłania tablicę, na której widnieje jedynie napis: 'Pierdol śę' i coś na wzór waginy, ale trzeba przyznać, że Harry nigdy nie był artystą. Cała klasa z szokiem wyczekująco wpatruje się w reakcję surowej nauczycielki, która właściwie nie ukazuje żadnych emocji. - Oh rozumiem, że próbował pan być śmieszny? Pani Watts, jeśli pani chłopak ma takie umiejętności w każdym zakresie, jak w żartach, to naprawdę pani współczuję. Po twoim rysunku śmiem twierdzić, że nigdy nie widziałeś na oczy tego, co on przedstawia. Ale dla każdego przyjdzie czas, prawda Anders? - cicho się śmieję, przez co spotykam się z wlepionym we mnie wzrokiem każdego w klasie, jednak gdy tylko matematyczka uśmiecha się szerzej na moją reakcję, wszyscy pozwalają sobie na głośny wybuch śmiechu. - Dobrze, koniec żartów. Chodźmy, zaprowadzę cię do jakiegoś polonisty, bo pisać to ty też nie umiesz.
CZYTASZ
More Than That / one shots
Teen Fiction✨ Wanna take me home, better be more convincing It'll take more than that to get to me ✨